08-10.03.2013 Center Parcs, Port Zelande, Holandia - Marillion Weekend

W 2013 roku Marillion zorganizował podobnie jak 2 lata temu aż 3 Weekendy. Miały być one jeszcze bardziej niezwykłe i zorganizowane z jeszcze większym rozmachem. Na początku ogłosili, że w piątkowy wieczór odegrają cały album Radiation, gdyż mija 15 lat od jego wydania. Okazja była tym bardziej, że na początku 2013 roku, Marillion postanowił na nowo wyprodukować ten album, czego dokonał Michael Hunter i album zyskał znacznie, przy jego odbiorze. Bilety na Weekend w Port Zelande oczywiście się szybko wyprzedały. Sam,  zakupiłem je jak tylko ruszyła sprzedaż. Pod koniec roku 2012, gdy w kasach było jeszcze sporo biletów na Weekendy w Wolverhampton, oraz w Montrealu, Marillion postanowił z elektryzować fanów i ogłosić, że w sobotni wieczór, po raz pierwszy od 11 lat zagrają na żywo album Brave... Niedzielny set pozostawał do samego końca tajemnicą i ukryty było pod nazwą Secret Sunday. Każdego dnia w Port Zelande napięcie rosło i krążyły co raz bardziej wymyślone plotki odnośnie niedzieli. Niektórzy nawet puszczali nieprawdziwe informacje, że widzieli w Port Zelande Fisha... :) Ostatecznie Marillion postanowił po raz pierwszy nie zagrać tylko dwóch całych płyt, ale aż trzy. Tą trzecią była dopiero co wydana Sounds That Can't Be Made. Fani, którzy odwiedzili Montreal, czy Wolverhampton nie tylko już wiedzieli co Marillion zagra w niedzielę, ale oczywiście znali całe setlisty z Port Zelande. Weekendy odbywały się co dwa tygodnie. 
 
 
Piątkowa noc była jedną z najlepszych w historii Weekendów. Mimo obaw o to jak zabrzmi Radiation. Była to też noc niezwykle długa. 2 lata temu właśnie tego brakowało, bo zespół bardzo szybko zakończył set dając za to w sobotę blisko 3 godziny muzyki. W tym roku praktycznie każdy set, każdego dnia był podobnie bardzo długi. Radiation zabrzmiało wspaniale, właściwie mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło. Szczególnie w Port Zelande, gdzie wszystko przeżywałem po raz pierwszy. H wyszedł na scenę w ciemnych okularach i odśpiewał Under The Sun, które naprawdę zabrzmiało bardzo dobrze. Również Now Shell Never Know – zsapełnie nie wiem czemu Marillion tak rzadko gra ten utwór. Właściwie to zaskoczył on mnie z tej płyty najbardziej pozytywnie. Born to Run było równie cudowne jak 2 lata temu, a Cathedral Wall zabrzmiał pod koniec dużo łagodniej niż na płycie co było bardzo na plus. Na koniec tej części jeszcze A Few Words for the Dead, gdzie H wyszedł z karabinem, wkładając pod koniec utworu do lufy kwiat. Nie trzeba mówić że genialny jest to utwór. Kolejna część zaczęła się od 80 Days, następnie Genie, które słyszałem pierwszy raz a Marillion niezwykle rzadko wykonuje ją na żywo. Następnie wyjątkowe jak zawsze Somewhere Else. Koncert w Port Zelande odbywał się 8 marca, czyli w dzień kobiet i właśnie im dedykował H kolejny set; Hooks In You był pozytywnym zaskoczeniem. Niedoceniany utwór jest wręcz stworzony na koncerty i świetnie nadaje się właśnie na takie piątkowe wieczory, wprowadzające nas w cały Weekend. Dalej Slainte Mhath podczas którego H wypił nie tylko zdrowie pań ale również Fisha. Dalej Marillion kontynuuje set grając Lavender i Heart of Lothian by przed zejściem ze sceny zagrać kolejną najgłośniejszą wersję King... Na bis, przygotowali nie lada gratkę. Gdy H zaśpiewał "So here I am once more.." aż mnie ciarki przeszły po plecach. Ale zaraz, przeciecz to nie był Fish... Wykonanie tego utworu przez H przejdzie do historii. Zaśpiewał go zupełnie tak jakby był napisany przez niego, szczególnie druga część była najbardziej widowiskowa. Naprawdę wielki szacunek dla H za to wykonanie. Na koniec Happiness is the Road i 1/3 Weekendu za nami.
 
Sobotni set był tym najbardziej wyczekiwanym. Marillion miał zagrać Brave, dla mnie pierwszy raz, ale tym razem miało to być coś jeszcze bardziej wyjątkowego - wykonanie z największym dotąd rozmachem a zespół przygotowywał się do tego od bardzo dawna. W Holandii wszystko miało być naj. tony sprzętu na scenie, mnóstwo oświetlenia, laserów, wybieg dla H, aby jeszcze bardziej wyeksponować jego teatr, wielki ekran za sceną, który sprawiał wrażenie jakby cały zespół występował w teledysku... (zupełnie jak w Alone Again In the Lap of Luxury…).  Nie wszystko się udało, ale robiło to duże wrażenie. Ścisk pod sceną był ogromny, trudno było cokolwiek spokojnie zobaczyć, każdy chciał być jak najbliżej. Pierwsze dźwięki River, Michaela Huntera, wyświetlona twarz na kurtynie i wielkie oczekiwanie. Czekaliśmy tak z 20 minut i się zaczęło... Było wszystko co ten spektakl miał zawierać. H wydawał się być w świetnej formie. Nie zabrakło sutanny, szminka była bardziej pomarańczowa i odblaskowa, by było ją widać z daleka. Były świece, był H przebrany w złoty strój podczas Paper Lies i latające pieniądze. Ale zupełną nowością była obecność córki Steve'a Rothery’ego, która podczas utworu tytułowego zapalała i gasiła świece ustawione w około H. Oczywiście faceci w czarnych maskach wynoszący H ze sceny, podczas finału Hard As Love byli bardzo brutalni :) Na koniec w Holandii podczas Made Again, pojawili się przedstawiciele wszystkich obecnych w Port Zelande fanów z narodowymi flagami. Drugi set rozpoczął Rich i The Damage, które miały za zadanie rozluźnić nas po pierwszym. Dalej było znów nastrojowo, grając pierwszy raz na żywo Trap The Spark z Happiness... Kolejny utwór, który zespół mógłby grać znacznie częściej. Warm Wet Circles i That Time Of The Night z podstawowego setu ostatniej trasy promującej Sounds... i znów zaskoczenie. Driling Holes z Marbles to kolejny unikat, który wzbogacony był naprawdę ciekawą animacją wyświetlaną na ekranie za sceną. Fani, którzy byli na pamiętnej trasie Marbles w 2004 roku, oraz byli na dwóch ostatnich Weekendach, mieli szansę słyszeć wszystkie utwory z dwu płytowej wersji Marbles... Ale wracając do setu, dalej mamy niezwykłe jak zawsze Out Of This World z filmem dokumentującym wypadek Donalda Campbella, które kończy drugi set. Na bis kolejna niespodzianka w postaci długo oczekiwanego przeze mnie Seasons End. W Holandii wykonanie podkreślały niezwykłe, zamontowane nad środkową częścią sceny, opadające reflektory. Na koniec The Space w świetnym wykonaniu z wydłużoną, bardziej podkreśloną niż na płycie końcówką. Zresztą nie od dziś wiadomo, że ten utwór wyjątkowo sprawdza się na koncertach.
 
Niedzielny set zawierał przeplatane utwory z płyty Sounds… z innymi utworami Marillion. Zaczęli oczywiście od Gazy, którą zagrali identycznie jak na trasie. Dalej Waiting to Happen i znów wracamy do ostatniego albumu, do Lucky Man. Po tych Weekendach nadal się nie przekonałem do tego utworu, ale nie było źle. Kolejny przerywnik w postaci 15 minutowego This Strange Engine i naprawdę udane Pur My Love (do tego utworu akurat zdążyłem się już przekonać). Neverland i Invisible Ink (do którego nie ukrywam mam jakiś sentyment i również na żywo mnie nie zawiódł). Wreszcie pierwszy raz wykonany Montreal. Utwór jest wręcz stworzony na koncerty. Jest dość osobisty dla H, dotyczy jednego miasta, ale miejmy nadzieję na stałe zagości w setlistach Marillion. Może spotka go taka historia jak Ocean Cloud, kiedy to na początku Marillion nie wyobrażał sobie by go grać na żywo a dziś jest (szczególnie w Polsce), niezwykle wyczekiwany. Nad sceną wyświetlane były obrazki jak H porwany został przez publiczność w Montrealu. Robiło to wrażenie. Power i kolejne zaskoczenie. Przede wszystkim energiczne wykonanie tego utworu przez H. Na pewno miało na to wpływ miejsce w którym stałem - na wysokości końca wybiegu a H podczas tego utworu stał właśnie na nim. Set kończy w Sounds That Can't Be Made. Na pierwszy bis mamy kolejny mój ulubiony fragment tych Weekendów w postaci The King Of Susnet Town, w wspaniałym wykonaniu z niebywałą energią, jak we wspomnianym wykonaniu Power, oraz ostatni utwór z płyty Sounds… The Sky Above The Rain, podczas którego na sam koniec w finałowym momencie wystrzela confetti, w tradycyjny już sposób kończące wszystkie Weekendy. To był symboliczny koniec Weekendu, ale dostaliśmy jeszcze na kolejny bis Garden Party, w którym nie zabrakło efektów pirotechnicznych. Muzyka dalej leciała z głośników a ludzie w rozsypanym wszędzie confetti się wspólnie bawili dalej. H wyszedł i tańczył razem z nimi...
 
Warto wspomnieć, że w Port Zelande już tradycyjnie, fani mogli zobaczyć Marillion Museum. Tym razem poświęcone było pamiątkom z okresów płyt Radiation, Brave oraz ostatniej Sounds That Can't Be Made. Rekorodowo wielki sklep Marillion pękał w szwach, a fani czekali w długich kolejkach by często kupić pamiątkę, która nie trafi do internetowego sklepu. Pogoda jednak nie dopieszczała a ostatniego dnia padał nawet śnieg. Myślę, że pomysł aby zamienić kolejność Weekendów za dwa lata jest bardzo dobry,  nie tylko z artystycznego punktu widzenia, ale również dla tego, że w tym ośrodku nad morzem, będzie na pewno cieplej. Przy okazji Weekendu w Holandii, fani zorganizowali spotkanie w pubie The Tara w Amsterdamie, gdzie swoją obecnością zaszczycił nas, nie zwykle sympatyczny Eric Blackwood z Edison's Children. 
 
Weekendy w Port Zelande, są jednym wielki świętem dla fanów Marillion  z całego świata, gdzie w świetnych warunkach można przesiąknąć atmosferą tego wydarzenia przez cały okres jego trwania. Rano można było pobiegać z muzykami Marillion, w ciągu dnia spotkać ich jadących na rowerze, czy po koncercie w pubie... 
 
Warto również odnotować jak dużo fanów przybyło z Polski. Byliśmy tam widoczni. Nie którzy szli o krok dalej i nawet samochody dekorowali emblematami Marillion... 
 
 
Piątek: Radiation set:
 
Costa Del Slough 
Under the Sun 
The Answering Machine 
Three Minute Boy 
Now She'll Never Know 
These Chains 
Born to Run 
Cathedral Wall 
A Few Words for the Dead 
 
2nd Set:
80 Days 
Genie 
Somewhere Else 
Hooks in You 
Cover My Eyes (Pain and Heaven) 
Slainte Mhath 
Lavender 
1Heart of Lothian 
King 
 
Script for a Jester's Tear 
Happiness Is the Road 
 
 
Sobota: Brave Set:
 
Bridge 
Living With the Big Lie 
Runaway 
Goodbye to All That 
Hard as Love 
Hollow Man 
Alone Again in the Lap of Luxury 
Paper Lies 
Brave 
The Great Escape 
 
Made Again 
 
2nd Set:
Rich 
The Damage 
Trap the Spark 
Warm Wet Circles 
That Time of the Night (The Short Straw) 
Drilling Holes 
Out of This World 
 
Seasons End 
The Space... 
 
 
Niedziela:
 
Swap the Band:
Splintering Heart (Daniel vd Weijde NLD on Guitar)
Beautiful (Egbert Derix NLD on Keys)
The Party (Michelle Aragon USA Vox and … more)
You're Gone (Marco Carcelen SP on Violin)
Map of the World (Robert Schubert USA on Drums)
The Other Half (Rik van Domolan NLD on Bass)
 
Secret Sunday Evening Set:
 
Gaza 
Waiting to Happen 
Lucky Man 
This Strange Engine 
Pour My Love 
Neverland 
Invisible Ink (live debut)
Montreal (live debut)
Power 
Sounds That Can't Be Made 
 
The King of Sunset Town 
The Sky Above The Rain 
 
Garden Party 
 
 
W 2013 roku Marillion zorganizował podobnie jak 2 lata temu aż 3 Weekendy. Miały być one jeszcze bardziej niezwykłe i zorganizowane z jeszcze większym rozmachem. Na początku ogłosili, że w piątkowy wieczór odegrają cały album Radiation, gdyż mija 15 lat od jego wydania. Okazja była tym bardziej, że na początku 2013 roku, Marillion postanowił na nowo wyprodukować ten album, czego dokonał Michael Hunter i album zyskał znacznie, przy jego odbiorze. Bilety na Weekend w Port Zelande oczywiście się szybko wyprzedały. Sam,  zakupiłem je jak tylko ruszyła sprzedaż. Pod koniec roku 2012, gdy w kasach było jeszcze sporo biletów na Weekendy w Wolverhampton, oraz w Montrealu, Marillion postanowił z elektryzować fanów i ogłosić, że w sobotni wieczór, po raz pierwszy od 11 lat zagrają na żywo album Brave... Niedzielny set pozostawał do samego końca tajemnicą i ukryty było pod nazwą Secret Sunday. Każdego dnia w Port Zelande napięcie rosło i krążyły co raz bardziej wymyślone plotki odnośnie niedzieli. Niektórzy nawet puszczali nieprawdziwe informacje, że widzieli w Port Zelande Fisha... :) Ostatecznie Marillion postanowił po raz pierwszy nie zagrać tylko dwóch całych płyt, ale aż trzy. Tą trzecią była dopiero co wydana Sounds That Can't Be Made. Fani, którzy odwiedzili Montreal, czy Wolverhampton nie tylko już wiedzieli co Marillion zagra w niedzielę, ale oczywiście znali całe setlisty z Port Zelande. Weekendy odbywały się co dwa tygodnie. 
 
 
Piątkowa noc była jedną z najlepszych w historii Weekendów. Mimo obaw o to jak zabrzmi Radiation. Była to też noc niezwykle długa. 2 lata temu właśnie tego brakowało, bo zespół bardzo szybko zakończył set dając za to w sobotę blisko 3 godziny muzyki. W tym roku praktycznie każdy set, każdego dnia był podobnie bardzo długi. Radiation zabrzmiało wspaniale, właściwie mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło. Szczególnie w Port Zelande, gdzie wszystko przeżywałem po raz pierwszy. H wyszedł na scenę w ciemnych okularach i odśpiewał Under The Sun, które naprawdę zabrzmiało bardzo dobrze. Również Now Shell Never Know – zsapełnie nie wiem czemu Marillion tak rzadko gra ten utwór. Właściwie to zaskoczył on mnie z tej płyty najbardziej pozytywnie. Born to Run było równie cudowne jak 2 lata temu, a Cathedral Wall zabrzmiał pod koniec dużo łagodniej niż na płycie co było bardzo na plus. Na koniec tej części jeszcze A Few Words for the Dead, gdzie H wyszedł z karabinem, wkładając pod koniec utworu do lufy kwiat. Nie trzeba mówić że genialny jest to utwór. Kolejna część zaczęła się od 80 Days, następnie Genie, które słyszałem pierwszy raz a Marillion niezwykle rzadko wykonuje ją na żywo. Następnie wyjątkowe jak zawsze Somewhere Else. Koncert w Port Zelande odbywał się 8 marca, czyli w dzień kobiet i właśnie im dedykował H kolejny set; Hooks In You był pozytywnym zaskoczeniem. Niedoceniany utwór jest wręcz stworzony na koncerty i świetnie nadaje się właśnie na takie piątkowe wieczory, wprowadzające nas w cały Weekend. Dalej Slainte Mhath podczas którego H wypił nie tylko zdrowie pań ale również Fisha. Dalej Marillion kontynuuje set grając Lavender i Heart of Lothian by przed zejściem ze sceny zagrać kolejną najgłośniejszą wersję King... Na bis, przygotowali nie lada gratkę. Gdy H zaśpiewał "So here I am once more.." aż mnie ciarki przeszły po plecach. Ale zaraz, przeciecz to nie był Fish... Wykonanie tego utworu przez H przejdzie do historii. Zaśpiewał go zupełnie tak jakby był napisany przez niego, szczególnie druga część była najbardziej widowiskowa. Naprawdę wielki szacunek dla H za to wykonanie. Na koniec Happiness is the Road i 1/3 Weekendu za nami.
 
Sobotni set był tym najbardziej wyczekiwanym. Marillion miał zagrać Brave, dla mnie pierwszy raz, ale tym razem miało to być coś jeszcze bardziej wyjątkowego - wykonanie z największym dotąd rozmachem a zespół przygotowywał się do tego od bardzo dawna. W Holandii wszystko miało być naj. tony sprzętu na scenie, mnóstwo oświetlenia, laserów, wybieg dla H, aby jeszcze bardziej wyeksponować jego teatr, wielki ekran za sceną, który sprawiał wrażenie jakby cały zespół występował w teledysku... (zupełnie jak w Alone Again In the Lap of Luxury…).  Nie wszystko się udało, ale robiło to duże wrażenie. Ścisk pod sceną był ogromny, trudno było cokolwiek spokojnie zobaczyć, każdy chciał być jak najbliżej. Pierwsze dźwięki River, Michaela Huntera, wyświetlona twarz na kurtynie i wielkie oczekiwanie. Czekaliśmy tak z 20 minut i się zaczęło... Było wszystko co ten spektakl miał zawierać. H wydawał się być w świetnej formie. Nie zabrakło sutanny, szminka była bardziej pomarańczowa i odblaskowa, by było ją widać z daleka. Były świece, był H przebrany w złoty strój podczas Paper Lies i latające pieniądze. Ale zupełną nowością była obecność córki Steve'a Rothery’ego, która podczas utworu tytułowego zapalała i gasiła świece ustawione w około H. Oczywiście faceci w czarnych maskach wynoszący H ze sceny, podczas finału Hard As Love byli bardzo brutalni :) Na koniec w Holandii podczas Made Again, pojawili się przedstawiciele wszystkich obecnych w Port Zelande fanów z narodowymi flagami. Drugi set rozpoczął Rich i The Damage, które miały za zadanie rozluźnić nas po pierwszym. Dalej było znów nastrojowo, grając pierwszy raz na żywo Trap The Spark z Happiness... Kolejny utwór, który zespół mógłby grać znacznie częściej. Warm Wet Circles i That Time Of The Night z podstawowego setu ostatniej trasy promującej Sounds... i znów zaskoczenie. Driling Holes z Marbles to kolejny unikat, który wzbogacony był naprawdę ciekawą animacją wyświetlaną na ekranie za sceną. Fani, którzy byli na pamiętnej trasie Marbles w 2004 roku, oraz byli na dwóch ostatnich Weekendach, mieli szansę słyszeć wszystkie utwory z dwu płytowej wersji Marbles... Ale wracając do setu, dalej mamy niezwykłe jak zawsze Out Of This World z filmem dokumentującym wypadek Donalda Campbella, które kończy drugi set. Na bis kolejna niespodzianka w postaci długo oczekiwanego przeze mnie Seasons End. W Holandii wykonanie podkreślały niezwykłe, zamontowane nad środkową częścią sceny, opadające reflektory. Na koniec The Space w świetnym wykonaniu z wydłużoną, bardziej podkreśloną niż na płycie końcówką. Zresztą nie od dziś wiadomo, że ten utwór wyjątkowo sprawdza się na koncertach.
 
Niedzielny set zawierał przeplatane utwory z płyty Sounds… z innymi utworami Marillion. Zaczęli oczywiście od Gazy, którą zagrali identycznie jak na trasie. Dalej Waiting to Happen i znów wracamy do ostatniego albumu, do Lucky Man. Po tych Weekendach nadal się nie przekonałem do tego utworu, ale nie było źle. Kolejny przerywnik w postaci 15 minutowego This Strange Engine i naprawdę udane Pur My Love (do tego utworu akurat zdążyłem się już przekonać). Neverland i Invisible Ink (do którego nie ukrywam mam jakiś sentyment i również na żywo mnie nie zawiódł). Wreszcie pierwszy raz wykonany Montreal. Utwór jest wręcz stworzony na koncerty. Jest dość osobisty dla H, dotyczy jednego miasta, ale miejmy nadzieję na stałe zagości w setlistach Marillion. Może spotka go taka historia jak Ocean Cloud, kiedy to na początku Marillion nie wyobrażał sobie by go grać na żywo a dziś jest (szczególnie w Polsce), niezwykle wyczekiwany. Nad sceną wyświetlane były obrazki jak H porwany został przez publiczność w Montrealu. Robiło to wrażenie. Power i kolejne zaskoczenie. Przede wszystkim energiczne wykonanie tego utworu przez H. Na pewno miało na to wpływ miejsce w którym stałem - na wysokości końca wybiegu a H podczas tego utworu stał właśnie na nim. Set kończy w Sounds That Can't Be Made. Na pierwszy bis mamy kolejny mój ulubiony fragment tych Weekendów w postaci The King Of Susnet Town, w wspaniałym wykonaniu z niebywałą energią, jak we wspomnianym wykonaniu Power, oraz ostatni utwór z płyty Sounds… The Sky Above The Rain, podczas którego na sam koniec w finałowym momencie wystrzela confetti, w tradycyjny już sposób kończące wszystkie Weekendy. To był symboliczny koniec Weekendu, ale dostaliśmy jeszcze na kolejny bis Garden Party, w którym nie zabrakło efektów pirotechnicznych. Muzyka dalej leciała z głośników a ludzie w rozsypanym wszędzie confetti się wspólnie bawili dalej. H wyszedł i tańczył razem z nimi...
 
Warto wspomnieć, że w Port Zelande już tradycyjnie, fani mogli zobaczyć Marillion Museum. Tym razem poświęcone było pamiątkom z okresów płyt Radiation, Brave oraz ostatniej Sounds That Can't Be Made. Rekorodowo wielki sklep Marillion pękał w szwach, a fani czekali w długich kolejkach by często kupić pamiątkę, która nie trafi do internetowego sklepu. Pogoda jednak nie dopieszczała a ostatniego dnia padał nawet śnieg. Myślę, że pomysł aby zamienić kolejność Weekendów za dwa lata jest bardzo dobry,  nie tylko z artystycznego punktu widzenia, ale również dla tego, że w tym ośrodku nad morzem, będzie na pewno cieplej. Przy okazji Weekendu w Holandii, fani zorganizowali spotkanie w pubie The Tara w Amsterdamie, gdzie swoją obecnością zaszczycił nas, nie zwykle sympatyczny Eric Blackwood z Edison's Children. 
 
Weekendy w Port Zelande, są jednym wielki świętem dla fanów Marillion  z całego świata, gdzie w świetnych warunkach można przesiąknąć atmosferą tego wydarzenia przez cały okres jego trwania. Rano można było pobiegać z muzykami Marillion, w ciągu dnia spotkać ich jadących na rowerze, czy po koncercie w pubie... 
 
Warto również odnotować jak dużo fanów przybyło z Polski. Byliśmy tam widoczni. Nie którzy szli o krok dalej i nawet samochody dekorowali emblematami Marillion... 
 
 
Piątek: Radiation set:
 
Costa Del Slough 
Under the Sun 
The Answering Machine 
Three Minute Boy 
Now She'll Never Know 
These Chains 
Born to Run 
Cathedral Wall 
A Few Words for the Dead 
 
2nd Set:
80 Days 
Genie 
Somewhere Else 
Hooks in You 
Cover My Eyes (Pain and Heaven) 
Slainte Mhath 
Lavender 
1Heart of Lothian 
King 
 
Script for a Jester's Tear 
Happiness Is the Road 
 
 
Sobota: Brave Set:
 
Bridge 
Living With the Big Lie 
Runaway 
Goodbye to All That 
Hard as Love 
Hollow Man 
Alone Again in the Lap of Luxury 
Paper Lies 
Brave 
The Great Escape 
 
Made Again 
 
2nd Set:
Rich 
The Damage 
Trap the Spark 
Warm Wet Circles 
That Time of the Night (The Short Straw) 
Drilling Holes 
Out of This World 
 
Seasons End 
The Space... 
 
 
Niedziela:
 
Swap the Band:
Splintering Heart (Daniel vd Weijde NLD on Guitar)
Beautiful (Egbert Derix NLD on Keys)
The Party (Michelle Aragon USA Vox and … more)
You're Gone (Marco Carcelen SP on Violin)
Map of the World (Robert Schubert USA on Drums)
The Other Half (Rik van Domolan NLD on Bass)
 
Secret Sunday Evening Set:
 
Gaza 
Waiting to Happen 
Lucky Man 
This Strange Engine 
Pour My Love 
Neverland 
Invisible Ink (live debut)
Montreal (live debut)
Power 
Sounds That Can't Be Made 
 
The King of Sunset Town 
The Sky Above The Rain 
 
Garden Party