09.08.2016 Depo, Pilzno, Czechy

Tego lata Marillion po raz kolejny zbliżył się znacznie do naszej granicy. Tym razem południowej. Nie zamierzałem tego przegapić. 9 sierpnia pojawili się w czeskim Pilznie. Bazą wypadową było Kłodzko, do którego się zjechaliśmy by wspólnie wyruszyć na koncert. Już na samym początku pojawiły się pierwsze wątpliwości czy uda nam się dotrzeć na miejsce. Dość gwałtowna ulewa i praktycznie zakorkowane miasto, na którego granicy pod jednym z podjazdów, na samym środku drogi nasz samochód odmówił posłuszeństwa… Na szczęście udał się go uruchomić. Po czeskiej stronie z jednego zrobiły się dwa pasy i już wystarczyło tylko utrzymać odpowiednio wysoką prędkość by na czas dojechać do Pilzna. 
Koncert odbywał się w starej zajezdni autobusowej przerobionej na centrum kulturalne. Warunki były znacznie lepsze niż w Berlinie i co ciekawe trafiliśmy właśnie na ten drugi prezentowany tego lata set.
Tak więc po otwierającym The Invisible Man zamiast You’re Gone usłyszeliśmy The Great Escape i A Voice from the Past, które było dość sporą niespodzianką i od trasy z 2007 roku nie jest zbyt często grane. Dalej stałe Power, które po raz kolejny wypadło świetnie i kolejna zmiana: Sugar Mice zastąpiło Fantastic Place. Następnie mój trzeci kontakt na żywo z The New Kings, którego znałem już na pamięć. Końcówka podstawowego setu była dokładnie taka sama jak w Berlinie: Wawe, Mad, Afraid Of Sunlight, Quartz i wreszcie Neverland. 
Na bis Ocean Cloud zastąpiło równie wspaniałe This Strange Egine, które mimo 15 minut jest wręcz stworzone do grania na żywo. Koniec koncertu to oczywiście Kayleigh, Lavender i Heath Of Lothian ale tym razem wzbogacone jeszcze o fragment Blue Angel.
Tak wiec wybór aby się tu znaleźć był jak najbardziej trafny. Bardzo dobre brzmienie - może nie tak dobre jak w Charlocie ale znacznie lepsze niż w Berlinie, doskonałe oświetlenie i całkiem dobra publiczność. Technicznie również wszystko wypadło bardzo dobrze. Żałuje jedynie, że nie podszedłem bliżej sceny. 
Było jednak kilka zgrzytów. Podczas samego występu H dwu krotnie zwracał się do widowni zgromadzonej pod tylną ścianą aby śpiewali razem z nim gdy o to prosi. Marillion grał koncert za darmo (zapłacili im dopiero później) – tu kolejny szacunek, że mimo tego faktu zaprezentowali tak obszerny i doskonały show, tym bardziej, że po koncercie H, Steve, Mark, Pete i Ian długo rozdawali autografy i pozowali do zdjęć. Fakt, że ich autobus zaparkowany był na placu przed samym wejściem do sali nie był bez znaczenia. Atmosfera była bardzo serdeczna. Pojawienie się w koszulkach The Web Poland sprawiło, że bardzo szybko spotkaliśmy innych fanów z Polski. Również ciepło zostaliśmy przyjęci w sklepiku obsługiwanym przez The Web Germany. Powrót już był znacznie przyjemniejszy i przy dzieleniu się wrażeniami z koncertu minął bardzo szybko.
 
 
Tego lata Marillion po raz kolejny zbliżył się znacznie do naszej granicy. Tym razem południowej. Nie zamierzałem tego przegapić. 9 sierpnia pojawili się w czeskim Pilznie. Bazą wypadową było Kłodzko, do którego się zjechaliśmy by wspólnie wyruszyć na koncert. Już na samym początku pojawiły się pierwsze wątpliwości czy uda nam się dotrzeć na miejsce. Dość gwałtowna ulewa i praktycznie zakorkowane miasto, na którego granicy pod jednym z podjazdów, na samym środku drogi nasz samochód odmówił posłuszeństwa… Na szczęście udał się go uruchomić. Po czeskiej stronie z jednego zrobiły się dwa pasy i już wystarczyło tylko utrzymać odpowiednio wysoką prędkość by na czas dojechać do Pilzna. 
Koncert odbywał się w starej zajezdni autobusowej przerobionej na centrum kulturalne. Warunki były znacznie lepsze niż w Berlinie i co ciekawe trafiliśmy właśnie na ten drugi prezentowany tego lata set.
Tak więc po otwierającym The Invisible Man zamiast You’re Gone usłyszeliśmy The Great Escape i A Voice from the Past, które było dość sporą niespodzianką i od trasy z 2007 roku nie jest zbyt często grane. Dalej stałe Power, które po raz kolejny wypadło świetnie i kolejna zmiana: Sugar Mice zastąpiło Fantastic Place. Następnie mój trzeci kontakt na żywo z The New Kings, którego znałem już na pamięć. Końcówka podstawowego setu była dokładnie taka sama jak w Berlinie: Wawe, Mad, Afraid Of Sunlight, Quartz i wreszcie Neverland. 
Na bis Ocean Cloud zastąpiło równie wspaniałe This Strange Egine, które mimo 15 minut jest wręcz stworzone do grania na żywo. Koniec koncertu to oczywiście Kayleigh, Lavender i Heath Of Lothian ale tym razem wzbogacone jeszcze o fragment Blue Angel.
Tak wiec wybór aby się tu znaleźć był jak najbardziej trafny. Bardzo dobre brzmienie - może nie tak dobre jak w Charlocie ale znacznie lepsze niż w Berlinie, doskonałe oświetlenie i całkiem dobra publiczność. Technicznie również wszystko wypadło bardzo dobrze. Żałuje jedynie, że nie podszedłem bliżej sceny. 
Było jednak kilka zgrzytów. Podczas samego występu H dwu krotnie zwracał się do widowni zgromadzonej pod tylną ścianą aby śpiewali razem z nim gdy o to prosi. Marillion grał koncert za darmo (zapłacili im dopiero później) – tu kolejny szacunek, że mimo tego faktu zaprezentowali tak obszerny i doskonały show, tym bardziej, że po koncercie H, Steve, Mark, Pete i Ian długo rozdawali autografy i pozowali do zdjęć. Fakt, że ich autobus zaparkowany był na placu przed samym wejściem do sali nie był bez znaczenia. Atmosfera była bardzo serdeczna. Pojawienie się w koszulkach The Web Poland sprawiło, że bardzo szybko spotkaliśmy innych fanów z Polski. Również ciepło zostaliśmy przyjęci w sklepiku obsługiwanym przez The Web Germany. Powrót już był znacznie przyjemniejszy i przy dzieleniu się wrażeniami z koncertu minął bardzo szybko.
 
 
The Invisible Man
The Great Escape
A Voice From the Past
Power
Fantastic Place
The New Kings
Goodbye to All That (Wave & Mad)
Afraid of Sunlight
Quartz
Neverland
 
This Strange Engine
 
Kayleigh
Lavender / Bitter Suite III (Blue Angel)
Heart of Lothian